Piszę do Was po raz drugi w ciągu niecałych dwóch tygodni, ponieważ kolejny Izraelczyk zginął z rąk palestyńskich terrorystów. 26-letni Malachi Moshe Rosenfeld został zastrzelonym gdy wracał do domu po treningu koszykówki. Podróżował w towarzystwie przyjaciół, którzy odnieśli ciężkie rany i trafili do szpitala. Malachi osierocił rodzinę swojego zmarłego przed trzynastoma laty starszego brata, którą opiekował się od tamtej pory. Ten brutalny mord jest niewyobrażalną tragedią dla jego rodziny i bliskich.
Wraz z rozpoczęciem Ramadanu Izrael podjął kroki, aby ułatwić muzułmanom jego obchody. Niestety ten czas przyniósł również dramatyczny wzrost liczby ataków na Izrael. Niemal codziennie słyszymy o kolejnych atakach nożowników i strzelaninach. Wczoraj terrorysta zaatakował i ciężko zranił młodą żołnierkę strzegącą Grobowca Racheli. Te ataki wynikają bezpośrednio z nawoływania do przemocy przez palestyńskie władze, media i system edukacji. Przywódcy palestyńscy nie zdobyli się na potępienie również ostatniego ataku.
Ataki te stanowią część globalnej fali terroru, która dotknęła w ostatnich dniach Francję, Tunezję i Kuwejt. We wszystkich tych przypadkach ONZ potępiła "odpowiedzialnych za oburzające akty przemocy", podkreślając, że "Narody Zjednoczone będą pomagały w walce przeciwko wrogom rozwoju i kultury posługującym się zbrodnią i zniszczeniem".
Przyłączamy się do tego wezwania i liczymy, że ataki, które miały miejsce w Izraelu, spotkają się z równie zdecydowanym potępieniem. Terror jest terrorem, niezależnie od tego gdzie ma miejsce i kto pada jego ofiarą. Izraelczycy zasługują na takie samo współczucie, jak wszyscy inni.